Błaszczak-Banasiak / Opryszek
Anna Błaszczak-Banasiak, dyrektorka Amnesty International Polska - rozmawia Szymon Opryszek

Wracamy wciąż do tego samego pytania

Wywiad

Anna Błaszczak-Banasiak, dyrektorka Amnesty International Polska - rozmawia Szymon Opryszek

Zacznijmy od słów. Oglądam zdjęcie zrobione przez palestyńskiego dziennikarza. Na barierce obok przystanku autobusowego przy drodze między Betlejem a Hebronem ktoś nabazgrolił: „Wymaż Gazę, nie graffiti”.

Z prawnego punktu widzenia to ważny środek dowodowy.

Na?

Ludobójstwo. Nasz raport „Czujesz się jak podczłowiek: izraelskie ludobójstwo Palestyńczyków w Strefie Gazy” szczegółowo analizuje naruszenia popełnione przez Izrael między 7 października 2023 a październikiem 2024 roku. Traktujemy ten raport jako materiał dowodowy. Chcemy, by był wykorzystany między innymi w postępowaniu przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości. Musimy więc wykazać, że sprawcy, w tym wypadku siły izraelskie, działają z zamiarem popełnienia zbrodni ludobójstwa. I żeby to zrobić, przeanalizowaliśmy ponad dwieście zeznań świadków, materiały fotograficzne i wideo, zdjęcia satelitarne, dane i ponad sto oświadczeń i wypowiedzi różnych wysokich rangą urzędników państwowych, które ilustrują zamiar totalnego zniszczenia Palestyńczyków w Gazie.

Ludobójstwo zawsze zaczyna się od języka. Ale zgodzimy się, że to graffiti na pierwszy rzut oka jest niepozorne. Tak jak słowa Jicchaka Herzoga, prezydenta Izraela: „Nie ma niezaangażowanych cywilów”.

To poruszająca wypowiedź, choć rzeczywiście, na pierwszy rzut oka, nie wydaje się nienawistna. Prezydent Izraela wypowiada te słowa spokojnym i trzeźwym tonem, próbując przekonać partnerów międzynarodowych co do zasadności ataków Izraela na Palestyńczyków. Ale przecież wspomniane graffiti lub wypowiedzi izraelskich żołnierzy, które analizujemy w raporcie, są konsekwencją właśnie tych słów Herzoga, wypowiedzianych tuż po brutalnym ataku Hamasu. W moim przekonaniu te słowa to polecenie, wręcz rozkaz: „nie ma niewinnych, wszyscy są waszymi wrogami i musicie ich zniszczyć”. Słowa prezydenta stały się kulą śniegową, za którą poszła lawina.

Gdybyśmy spojrzeli na Holokaust, ludobójstwo w Rwandzie czy w Kambodży, to te zbrodnie różnią się od siebie w  istotny sposób. Ale stałym elementem, który łączy zbrodnie ludobójstwa, jest właśnie przekonanie, że dana grupa jest podludzka i niegodna ochrony.

Minister obrony Izraela stwierdził wprost, że jego kraj „walczy z ludzkimi zwierzętami”.

I to jest już bardzo mocny materiał dowodowy. Bo pokazuje, że siły izraelskie myślą o Palestyńczykach w Strefie Gazy jak  o istotach, które nie mają fundamentalnych praw, nie tylko do życia, ale i do godności. W przeszłości ludobójstwa rozpoczynały się od takiej totalnej dehumanizacji.

„Znajduję strzępy ciał moich dzieci. Znajduję je bez głów”, powiedział Hussein Abdelal, którego matka, dwie żony  i dziesięcioro dzieci – najmłodsze w wieku 18 miesięcy i najstarsze w wieku 16 lat – zginęły w ataku Izraela. Ale  w tym samym czasie społeczne poparcie dla działań wojska rosło, podobnie jak poparcie dla premiera.

Wszystkie działania władz, jak i nastroje społeczne, należy czytać w szerszym kontekście tego, co działo się z terytorium Palestyny przez ostatnie dekady. Gdy trzy lata temu wydaliśmy raport, w którym zarzucaliśmy Izraelowi apartheid, czyli zbrodnię przeciwko ludzkości, też spotkaliśmy się z głosami niezrozumienia. Długotrwałe używanie języka nienawiści, w połączeniu  z brakiem ścigania sprawców, doprowadziły do tego, że w październiku 2023 roku ta retoryka trafiła na podatny grunt i jeszcze się nasiliła. Doszło do wielu dramatów. I choć zajmuję się tym tematem od lat, to najbardziej zmroziła mnie piosenka śpiewana przez izraelskich żołnierzy o tym, jak urządzą w Gazie karnawał. To przerażające, a zarazem pokazuje, że dziś w przekonaniu wielu obywateli Izraela działania premiera Netanjahu w Strefie Gazy są usprawiedliwione.

 

Więcej o raporcie Amnesty International „Czujesz się jak podczłowiek: izraelskie ludobójstwo Palestyńczyków w Strefie Gazy”:

Przygotowując raport, Amnesty International przeprowadziło wywiady (z 212 osobami, w tym żołnierzami, palestyńskimi ofiarami i świadkami, lokalnymi władzami oraz pracownikami służby zdrowia w Strefie Gazy), badania terenowe, analizę dowodów (wizualnych i cyfrowych, w tym zdjęć satelitarnych) oraz analizę oświadczeń izraelskich urzędników (102 oświadczenia wydane przez urzędników rządowych i wojskowych, w których wzywali do m.in. aktów ludobójstwa lub je usprawiedliwiali).

CZYTAJ TUTAJ I WSPIERAJ AMNESTY INTERNATIONAL

To zamiast słów liczby: 42 tysiące ofiar, prawie 2 miliony ludzi przesiedlonych, średnio co 17 metrów zniszczony budynek. Pociski Izraela trafiły 8 na 10 szkół. W szpitalach przeprowadzono 1200 amputacji. Ostre niedożywienie stało się 10 razy wyższe niż przed ofensywą.

To dane z października, teraz mówimy już o 43 tysiącach ofiar. Te liczby wywracają do góry nogami narrację Izraela o wojnie wymierzonej w Hamas. Atak terrorystyczny z 7 października 2023 roku był bez wątpienia zbrodnią i nie da się go niczym usprawiedliwić. Ale jeśli to rzeczywiście jest wojna obronna, to jak wytłumaczyć fakt, że ponad 60 procent spośród zidentyfikowanych ofiar to kobiety, dzieci i starcy?

Izrael zorganizował tak zwane rozszerzone obszary humanitarne. Już samo to określenie jest paradoksem i pokazuje prawdziwe zamiary Izraela.

To kolejna gra słów, które mają maskować rzeczywiste intencje władz Izraela. W raporcie publikujemy mapy, które pokazują, jaka część terytorium Gazy została „ewakuowana” do stref rzekomo chronionych.

Jak Dajr al-Balah, gdzie nowo przesiedlone rodziny walczyły o znalezienie miejsca, aby się rozłożyć pośród ciasno upakowanych namiotów. Brak czystej wody, toalet, nieustające bombardowania. Jeden z Palestyńczyków mówi wprost: „Czujesz się tu jak podczłowiek”.

To niemożliwe, by dwa miliony ludzi mogły przetrwać na tak małym obszarze. To raczej typowe getto, przymusowe przesiedlania cywilów nazywane „ewakuacją” dla pozorowania działań mających chronić ludność cywilną. Palestyńczycy nie mogli przecież zdecydować, czy chcą się przenieść do wyznaczonych przez Izrael stref. Wielu z nich było przesiedlanych kilkanaście razy. Nie mają dokąd wrócić, bo w efekcie izraelskich bombardowań 60 procent terytorium Strefy Gazy zostało zniszczone. Nie mogą też uciec. Strefa Gazy to pułapka.

Liczby wywracają do góry nogami narrację Izraela  o wojnie wymierzonej w Hamas. Atak terrorystyczny  z 7 października 2023 roku był bez wątpienia zbrodnią i nie da się go niczym usprawiedliwić. Ale jeśli to rzeczywiście jest wojna obronna, to jak wytłumaczyć fakt, że ponad 60 procent spośród zidentyfikowanych ofiar to kobiety, dzieci i starcy?

Wysocy rangą urzędnicy otwarcie mówili o zakazie wwozu paliwa, niszczeniu infrastruktury wodno-kanalizacyjnej czy pól uprawnych.

Międzynarodowa konwencja z 1948 roku wymienia pięć czynów, z których każdy - przy wykazaniu zamiaru - stanowi zbrodnię ludobójstwa. Udowodniliśmy, że siły izraelskie dopuściły się trzech z nich. To celowe zabójstwa członków grupy narodowej, celowe powodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego i rozmyślne tworzenie takich warunków życia, które są z góry obliczone na fizyczne wyniszczenie. Bo jak wytłumaczyć z militarnego punktu widzenia, że Izrael nie wpuszcza pomocy humanitarnej do Strefy Gazy? Jak obronić to, że terytorium Gazy jest odcięte od wody pitnej, prądu, dostaw paliwa? Tego nie robi się nawet w trakcie najbardziej brutalnych wojen.

Izrael odmawiając wpuszczenia pomocy humanitarnej do Gazy, stosuje politykę tzw. produktów „podwójnego zastosowania”. Niedopuszczalne jest przykładowo jedzenie w puszkach, bo puszka może być wykorzystana jako materiał do skonstruowania bomby. Ale Izrael pod tym pretekstem zakazuje wwożenia wielu produktów niezbędnych do życia. Po prostu głodzi Palestyńczyków na śmierć. Zniszczył całą infrastrukturę niezbędną do przetrwania, w tym szpitale. A mówimy o prawie stu tysiącach rannych, z czego olbrzymia część to są tak zwane rany zmieniające życie, głównie amputacje. Jeśli brakuje podstawowej pomocy medycznej, to ludzie są skazani na śmierć. W ten sposób Izrael przekroczył cienką czerwoną linię, po której mówimy już o ludobójstwie.

Żeby udowodnić Izraelowi ludobójstwo, znów musimy zdać się na język. Trzeba wykazać, że doszło do „zamiaru zniszczenia grupy narodowej”.

I to nie jest proste zadanie, bo zbrodnia ludobójstwa jest w orzecznictwie sądów międzynarodowych rozumiana bardzo wąsko. Tym, czym ludobójstwo różni się od innych zbrodni, jest rasistowski lub ksenofobiczny charakter i działanie z góry powziętym zamiarem. W naszym raporcie wykazujemy ludobójczy zamiar sił izraelskich w oparciu o trzy przesłanki. Po pierwsze analizujemy ponad setkę wypowiedzi wysokich rangą urzędników państwowych i najwyższych dowódców wojskowych, które nie pozostawiają złudzeń, że nie chodzi wyłącznie o zwalczenie Hamasu. Chodzi o spowodowanie, by Strefa Gazy nie była zdatna do życia. I nie mówimy tu o komentarzach w mediach społecznościowych, ale o wypowiedziach decydentów, których słowa były traktowane przez żołnierzy jak rozkazy.

Druga kwestia to ignorowanie przez rząd Izraela decyzji instytucji międzynarodowych. W styczniu Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, rozpatrując sprawę możliwego ludobójstwa w Strefie Gazy, wydał decyzję, która ma zabezpieczyć ludność cywilną do czasu zakończenia sprawy. Nakazał władzom Izraela natychmiastowe dopuszczenie pomocy humanitarnej do Strefy Gazy, co oczywiście się nie wydarzyło. To też obnaża rzeczywiste intencje.

I wreszcie trzecia kwestia, która jest moim zdaniem kluczowa, chociaż pewnie najtrudniejsza do wyjaśnienia. To coś, co nazywamy „wzorem postępowania”. W Strefie Gazy nie mamy do czynienia z powtarzającymi się incydentami, które zdarzają się na każdej wojnie, jak nieodpowiedzialny żołnierz, który popełnił zbrodnie, bo nie panował nad emocjami. Amnesty International udowadnia, że działania Izraela są przemyślane i konsekwentnie realizowane dla osiągnięcia ludobójczego celu. To nie było kilka incydentów, ale konsekwentnie realizowany plan totalnego zniszczenia Strefy Gazy.

Skargę do MTS-u złożyła RPA. A zachodnie demokracje?

Reakcja świata zachodniego na nakaz aresztowania premiera Benjamina Netanjahu przez Międzynarodowy Trybunał Karny była – mówiąc delikatnie - dosyć chłodna. Prezydent USA całkowicie odrzucił oskarżenia wobec Izraela, a niektórzy politycy domagali się nawet nałożenia sankcji na MTK, co jest paradne. Władze Francji próbowały powoływać się na nieistniejący immunitet izraelskich przywódców. Tymczasem MTK nie podejmuje swoich decyzji bez gruntownej analizy sprawy i nie opiera się na bieżącej geopolityce. Jeden z ostatnich takich nakazów został wydany wobec Władimira Putina. Wszystkie te państwa, także unijne, które wspierają Izrael, na przykład przesyłając mu broń, muszą się liczyć z tym, że są współwinne zbrodni ludobójstwa. Demokracje świata zachodniego powinny wyznaczać podstawowe standardy w obszarze ochrony fundamentalnych praw. Dotyczy to także Polski, której władze pozostają bierne w tej sprawie. A mówimy przecież o tym, że Izrael próbuje zmieść z powierzchni ziemi cały naród.

To ludobójstwo miga nam gdzieś na ścianach mediów społecznościowych, coraz rzadziej w mediach tradycyjnych. Czemu unikamy obrazów ze Strefy Gazy, udajemy, że nie ma tematu?

Wracamy cały czas do tego samego pytania: jak to się stało, że nikt nie zareagował na to, co wydarzyło się w Rwandzie, Kambodży czy Srebrenicy? Teraz też nie reagujemy.

Być może za kilka lat ludzie będą sobie zadawali to samo pytanie - dlaczego nic nie zrobiliśmy w sprawie ludobójstwa w Strefie Gazy? Tymczasem termin „ludobójstwo” powinien nas zatrzymać. To słowo, którego się nie  rzuca na wiatr.

To brzmi idealistycznie, ale moim zdaniem jedyną szansą na to, by świat, jaki znamy, przetrwał, jest pilnowanie fundamentalnych standardów praw człowieka. Przez chwilę wydawało się, że idziemy w tym kierunku, bo tragedia II wojny światowej wyraźnie pokazała nam, jakie mogą być konsekwencje. Teraz wspomnienia nieco przygasły i jesteśmy bardziej skłonni ulegać propagandowym wyjaśnieniom, narracji o wojnie z terroryzmem i łamaniu podstawowych zasad w imię fałszywie rozumianego bezpieczeństwa. Świat wraca do statusu sprzed 1948 roku, czyli sprzed uzgodnienia konsensusu w sprawie podstawowych praw człowieka. Bo państwa, które miały stać na straży tych zasad, same zaczęły je kwestionować. Izrael popełnia ludobójstwo w Strefie Gazy, bo świat mu na to pozwala. Możemy to zaakceptować albo się temu przeciwstawić.

Rozmawiał Szymon Opryszek

Pomóż nam tworzyć jakościowe treści

Nie optymalizujemy naszych tekstów pod kątem SEO, nie walczymy o clickbaity i zasięgi. Publikujemy teksty i materiały, których brakuje nam w sieci. Właśnie dlatego stworzyliśmy ten serwis. Chcemy być miejscem, w którym możecie przeczytać wartościowe reportaże, analizy, wywiady i felietony. Nie zarabiamy na tworzeniu tego serwisu, ale chcemy godnie płacić autorom i autorkom, którzy dla nas piszą. Dlatego jeśli doceniasz naszą pracę, prosimy, rozważ drobne wsparcie naszych wysiłków. Dołączając do naszej społeczności w serwisie Patronite, pomagasz nam tworzyć jakościowe teksty.

Wspieraj nas w serwisie Patronite

Może Cię zainteresować

wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 
wspieraj nas na Patronite
 

Grantor

kpo getLogotypesStrip