Typowa turbina wiatrowa składa się z fundamentu, wieży, gondoli (górnej części wiatraka, do której montowane są łopaty), generatora i układów sterowania oraz łopat wirnika. Fundamenty buduje się z betonu i stali. Sama wieża również jest stalowa, a gondola zbudowana jest ze stali, miedzi i krzemionki.
„Obecnie około 85 do 90 proc. całkowitej masy turbin wiatrowych może zostać poddana recyklingowi. Większość elementów turbiny wiatrowej — fundament, wieża i elementy gondoli — ma ustalone praktyki recyklingu. Jednak łopaty turbiny wiatrowej są trudniejsze do recyklingu ze względu na materiały kompozytowe użyte do ich produkcji” — pisała w 2020 roku organizacja branżowa Wind Europe w raporcie poświęconym przyszłości recyklingu wiatraków.
Łopaty produkuje się z materiałów kompozytowych, które gwarantują wytrzymałość i powodują, że łopaty są odporne na warunki pogodowe oraz stosunkowo lekkie (mimo że bywają dłuższe od skrzydła samolotu). Jednocześnie rozdzielenie poszczególnych składników jest bardzo skomplikowane i drogie. Dlatego ta część trafia najczęściej do spalarni śmieci albo na wysypiska — choć unijne regulacje wskazują, że to powinna być ostateczność. Niemcy, Austriacy, Holendrzy i Finowie zakazują składowania tworzyw sztucznych na wysypiskach śmieci.
Żaden z tych sposobów nie jest zgodny z gospodarką obiegu zamkniętego, czyli modelem produkcji i konsumpcji, który polega na dzieleniu się, pożyczaniu, ponownym użyciu, naprawie, odnawianiu i recyklingu istniejących produktów tak długo, jak to możliwe. „W ten sposób wydłuża się cykl życia produktów. W praktyce oznacza to ograniczenie odpadów do minimum” — wyjaśnia na swoich stronach Parlament Europejski.
Czy w przypadku łopat wiatraków to w ogóle możliwe? Organizacja Wind Europe w swoim raporcie podkreślała, że branża wiatrakowa powinna dążyć do ograniczenia ilości odpadów po zużytych turbinach. Mimo że — wbrew pozorom — już teraz nie ma ich tak dużo. „Przemysł wiatrowy produkuje znacznie mniej odpadów kompozytowych niż inne branże. W oparciu o szacunki EuCIA (European Composites Industry Association), energia wiatrowa w 2025 roku przyczyni się do powstania 66 tys. ton termoutwardzalnych odpadów kompozytowych. Stanowi to zaledwie 10 proc. całkowitej szacowanej ilości odpadów [tego typu]” – czytamy w raporcie.
Branża, podkreśla Wind Europe, ma dążyć do wydłużania życia łopat i zmniejszenia ich masy, dzięki czemu i odpadów będzie mniej. Dwóch dużych producentów — Vestas i Siemens Gamesa — deklaruje, że pracują nad stworzeniem łopat łatwych do recyklingu. Obie firmy mają w planach osiągnąć cel stuprocentowej zdatności łopat do recyklingu do 2040 roku. W 2022 roku na morskiej farmie wiatrowej Kaskasi w Niemczech stanęła pierwsza turbina wiatrowa Siemens Gamesa wyposażona w łopaty RecyclableBlades - w pełni nadające się do recyklingu. Kiedy już się zestarzeje, żywica, włókna szklane, drewno i inne materiały, które wykorzystano do produkcji łopat, mają być oddzielane za pomocą łagodnego roztworu kwasu. Później będzie można je wykorzystać np. do produkcji płaskich ekranów.
Regularnie serwisowane wiatraki mogą służyć również po 20-30 latach, jeśli zostaną odpowiednio sprawdzone i okażą się nadal sprawne. Uszkodzone łopaty, po naprawie, mogą być montowane do starszych turbin wiatrowych, do których nie produkuje się już nowych części. W całej Europie pojawiają się również pomysły, jak wykorzystać łopaty w przemyśle, budownictwie czy infrastrukturze miejskiej. Już teraz powstają zbudowane ze starego wiatraka ławki czy wiaty rowerowe, które w rzeczywistości są fragmentem łopaty. „W myśl upcyklingu i gospodarki zamkniętego obiegu, w 2021 roku powstała w Polsce pierwsza na świecie kładka ze zużytych turbin wiatrowych. Z kolei za pomocą recyklingu zostały wykonane dźwigary pomostu. (...) Zbudowana i opatentowana przez polską firmę konstrukcja została zainstalowana nad rzeką Szprotawą” - podaje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW).
Natomiast jak relacjonował portal Energetyka24, Niemcy wpadli na inny pomysł wykorzystania starych instalacji: sprzedawanie ich do krajów byłego bloku wschodniego, Europy Południowo-Wschodniej czy nawet do Ameryki Łacińskiej i Azji. To jednak powoduje problemy, co można było zaobserwować w Polsce. Hałas starych instalacji był tak uciążliwy dla mieszkańców, że spowodował spory sprzeciw wobec instalacji wiatrowych w ogóle. Rządzący wtedy PiS wykorzystał ten moment i wprowadził nowe przepisy dotyczące stawiania wiatraków. Stworzył tzw. zasadę 10H, czyli zakaz budowania wiatraków w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność ich wysokości. Przepis na lata zamroził nowe inwestycje. Rządząca obecnie koalicja chce to prawo zmienić i dopuścić do stawiania wiatraków 500 m od zabudowań.