„Całe nowe myślenie dotyczy utraty”. Robert Hass, poeta z Kalifornii, przyjaciel Czesława Miłosza, otwiera w ten sposób jeden ze swoich najbardziej znanych wierszy, Rozmyślanie w Lagunitas (tłum. Magda Heydel). Wiersz pochodzi z 1979 roku i pewnie można zastanawiać się nad nurtami filozoficznymi, które w owym czasie wysuwały na pierwszy plan właśnie tę kwestię. Ale już w drugim wersie czytamy: „W tym względzie jest podobne do dawnego myślenia”. Czyli i nowe, i stare; każde ludzkie myślenie dotyczy utraty.
Nic w tym dziwnego, skoro życie w dużej mierze polega właśnie na traceniu: złudzeń, nadziei, czasu, bliskich miejsc i ludzi. „A co się robi? Traci”, pisał Andrzej Sosnowski w wierszu Glossa, albo „żyjąc tracimy życie” – to Maria Janion. Poza egzystencjalnym wymiarem utraty, wynikającym z faktu, że istniejemy w czasie i podlegamy prawom przyrody – tak, wszyscy – być może tracimy coś również w wyniku cywilizacyjnego „postępu”. Napisałam „postęp” w cudzysłowie nie po to, żeby kwestionować spektakularne możliwości techniczne, jakimi aktualnie dysponują najbogatsi ludzie, tylko dlatego, że ten sam proces, który zwykle opowiadamy jako pasmo zwycięstw, da się opowiedzieć jako historię utraty.
Rozróżnienie między tymi dwoma rodzajami tracenia – naturalnym, bo wynikającym z życia, i tym drugim, powiązanym z takim, a nie innym kierunkiem rozwoju cywilizacji, starałam się opisać pod koniec Cyborga w ogrodzie. Dekada, która upłynęła od ukazania się tej książki, była, oględnie mówiąc, intensywna, toteż zrewidowała część zawartego w niej myślenia. Czas na update. Chciałabym w niniejszym cyklu dokonać przeglądu pytań, które stawiałam sobie na początku ekokrytycznej ścieżki i sprawdzić, czy udało się znaleźć odpowiedzi. Czy jakieś wątki warto poprowadzić dalej? Które sprawy widać dziś inaczej?