Boisz się?
Po raz pierwszy chyba tak. Może to nie jest paniczny strach, ale mam poważne obawy, odczuwam niepokój. Nigdy sie tak nie czułam w związku z technologią. Wczoraj nawet rozmawiałam o tym z mężem. Jako pokolenie przeżyliśmy bardzo dużo zmian technologicznych. Właściwie nie wiem, czy jakiekolwiek inne miało taką szansę. Entuzjastycznie brałam w nich udział. Komputeryzacja i internet, gdy kończyłam studia, potem urządzenia mobilne. To przyniosło nam oczywiście wiele złych rzeczy, jesteśmy ich teraz świadomi, ale one nam generalnie usprawniły rzeczywistość, ułatwiły nasze funkcjonowanie w świecie. Posługujemy się technologiami i życie jest teraz pod wieloma względami prostsze. I jak porównać te przełomy technologiczne do tego związanego ze sztuczną inteligencją, który właśnie się rozpędza? Różnica między nimi jest fundamentalna. Dzisiaj zagrożony jest człowiek. I to na bardzo głębokim poziomie.
Teraz to i ja się trochę boję. Na czym miałoby polegać to zagrożenie?
Na eliminowaniu ludzi, czynieniu ich bezużytecznymi. Sama nie jestem tu bez winy, u mnie w firmie to się również dzieje. Od lat robimy bardzo dużo badań jakościowych, polegają między innymi na robieniu wywiadów. W związku z tym zatrudnialiśmy ludzi, którzy nam je przepisywali. Od dwóch lat tego nie robimy. Przepisanie godzinnej rozmowy zajmuje czasem pięć godzin. Teraz korzystamy z narzędzi opartych o sztuczną inteligencję. Nagrywam, wrzucam do narzędzia i za trzy minuty mam formę tekstową. To wyeliminowało całą profesję.
W taki sam sposób spiszę nagranie tego wywiadu. Ale jednocześnie wiem, że gdy tylko program wypluje mi plik tekstowy, to ja ten plik wezmę na warsztat. Wygładzę zdania, być może zmienię nieco kolejność wątków, pewnie skrócę niektóre pytania albo odpowiedzi. Wyślę ci to potem do autoryzacji i ty sprawdzisz, czy zmiany, które wprowadziłem, zmieniają sens tego, co powiedziałaś, czy może temu sensowi służą. Algorytm jeszcze tego za nas nie zrobi. Może nie ma co bronić dość mechanicznej w końcu konieczności przepisywania wywiadu z nagrania przez żywą osobę?
Zgadzam się, są takie obszary, w których automatyzacja zwolni nas z konieczności wykonywania żmudnych czynności. Przepisywanie wywiadu nie jest zbyt twórczą sprawą, żywy człowiek z pewnością ma większe możliwości, może się zająć czymś bardziej rozwijającym. Ciągle myśli lepiej niż komputer. Pisanie w ogóle jest tu dobrym przykładem. Dla mnie to jest proces, który układa myśli. Potrzebuję pisać, żeby myśleć w ustrukturyzowany sposób. To, co zapisuję, jest z reguły lepsze od tego, co mówię, bo bardziej przemyślane. Jak wobec tego mam traktować narzędzia, które napiszą coś za mnie? Jak mam traktować ludzi, którzy używają tych narzędzi do pisania?